• Imaginy •

 Imagin z Harrym ; *

Popołudniowy, deszczowy dzień był dla ciebie koszmarem. Nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobi. Brakowało ci spacerowania wieczorami ze swoim ukochanym Harrym Stylesem. Był on w trasie koncertowej w Australii. Bardzo ci go brakowało. Ma wrócić dopiero za tydzień, a ty 2 dni nie możesz bez niego wytrzymać.
Okropnie bolał cię brzuch, normalnie brało cię na wymioty, dlatego postanowiłaś wyjść na dwór i pójść do parku. Deszcz przestał padać, dlatego bez wahania ubrałaś się i wyszłaś. Szłaś w kierunku ulubionego parku, do którego chodziliście z Harrym codziennie. Usiadłaś na ławce, na której zostały wyryte wasze inicjały, było tam napisanie: H.S+(inicjały twojego imienia i nazwiska)=LOVE FOREVER.
Łza spłynęła ci po policzku. Brakowało ci jego ciepłego oddechu, rozgrzanych rąk, które zawsze cię rozgrzewały gdy marzłaś, po prostu nie mogłaś żyć bez niego. Oglądając wspólne zdjęcia nie mogłaś powstrzymać łez. Ludzie przechodząc patrzeli na ciebie jak na wariatkę, bo ryczysz do telefonu.   "To po prostu ludzie bez uczuć, nie wiedzą co to znaczy tęsknić."-pomyślałaś. Zrobiło ci się chłodno, dlatego postanowiłaś, iż pójdziesz do domu. Niestety tam nie doszłaś, bo zemdlałaś.
Na drugi dzień obudziłaś się w szpitalu. Nie było nikogo obok ciebie, bo mieszkałaś sama z Harrym, którego właśnie nie było, a twoi rodzice mieszkali w Polsce. Stała obok ciebie jedynie pielęgniarka.
-[T.I] jak się czujesz?-zapytała.
-Dobrze, a gdzie ja jestem i co ja tu robię?
-Jesteś w szpitalu pod dobrą opieką. Zemdlałaś wczoraj w parku. Miałaś szczęście, że jeszcze ludzie chodzili bo by było z tobą krucho i z twoim dzieckiem także.
-Jakim dzieckiem, o czym pani mówi ?
-Jesteś w 2 miesiącu ciąży. To ty jeszcze nic nie wiedziałaś?
-Nie, no skąd. Nie byłam jeszcze u ginekologa, ale zamierzała pójść, bo miesiączka mi się spóźnia już 2 miesiące.
Ta wiadomość po prostu cię zszokowała. " Jak ja mam urodzić to dziecko. Ja mam dopiero 18 lat. Harry może mnie zostawić, znaleźć sobie inną, a ja zostanę sama. Rodzice mnie znienawidzą. Muszę zadzwonić po Harry' ego ale jeszcze nie dzisiaj. Muszę mu powiedzieć co zamierzam zrobić. " Płakałaś.

*Po trzech dniach*
W ten sam dzień wyszłaś ze szpitala. Czułaś się dobrze, a zarazem byłaś zdołowana. Wtedy gdy potrzebowałaś Harry' ego akurat go nie było. Sięgnęłaś po telefon i zadzwoniłaś do niego:
-Harry, to jest najgorszy moment w moim życiu. Przyleć tu jak najszybciej.
-Kochanie ale co się stało?
-To nie jest rozmowa na telefon. Przyleć.-rozłączyłaś się i zaczęłaś płakać.
Cały dzień siedziałaś słuchając waszej ulubionej muzyki. O 20:26 słyszałaś jak ktoś odklucza drzwi. To był Harold. Na jego widok wstałaś z fotela i go mocno przytuliłaś co odwzajemnił.
Wyryczałaś się w jego koszulkę, nie przeszkadzało mu to że koszulka przesiąka mu twoimi łzami zostawiając tam czarne plamy po tuszu do rzęs. On głaskał cię po głowie całując w czoło.
-Co się stało maleńka?-zaczął.
-Harry...ja...ja jestem w ciąży.
-I o jest powód dla którego płaczesz? Ty powinnaś skakać z radości.
-Łatwo ci mówić! A jak mnie zostawisz? Zostanę sama jak palec! Poza tym, ty jesteś w zespole. Prawie cały czas cię nie ma w domu! To dziecko ojca nie będzie znało. Rozumiesz? Ja musze usunąć tą ciążę!
-Żadnego usuwania ciąży nie będzie. Urodzisz to dziecko. Jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że cię zostawię dla innej. Przecież to ciebie kocham najbardziej, to dla ciebie robiłem wszystko żebyś była szczęśliwa. A ty tak łatwo się poddajesz? A co do zespołu, zrezygnuję z tego, chłopaki wezmą sobie kogoś w zamian. Wtedy na 5 minut cię nie opuszczę, obiecuje ci to.
-No chyba cię do reszty popierdoliło ! Z zespołu nie zrezygnujesz. Jakoś damy radę. Dzięki tobie zaczynam w to wierzyć.
-Kocham Cię.-pocałował cię w usta.
-Ja Ciebie też.-wyszeptałaś mu do ucha.
*7 miesięcy później*
Spałaś ze swoim ukochanym na łożu królewskim. Brzuszek miałaś duży, a w nim pięknego synka, który miał przyjść na świat 2 tygodnie. Harry poczuł, że  się obudziłaś i w mgnieniu oka jego ręka znalazła się twoim brzuchu.
-Jak kopie.-oznajmił z uśmiechem na twarzy. 
Uśmiechnęłaś się do niego. Poleżeliście jeszcze przytuleni do siebie. Zeszłaś na dół by zrobić wam śniadanie.
-Kochanie, usiądź. Ja to zrobię.-wyręczył cię.
-W takim razie ja idę pod prysznic.-odpowiedziałaś.
Weszłaś do łazienki, spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze i na te roztrzepane włosy, gdy nagle zaczął boleć cię brzuch. Usiadłaś obok na krześle z myślą, ze zaraz ci przejdzie. Ale bóle się nasilały. Dostałaś pierwszy skurcz.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Harryyyyyyy! Ja rodzęęę!-krzyczałaś w niebo głosy. Niespodziewanie obok ciebie pojawił się loczek.
-Szybko do samochodu. Jedziemy do szpitala.
Wsiedliście do samochodu po czym Harry ruszył do określonego celu.
-Chce być pan przy porodzie?-zapytała go pielęgniarka.
-Tak.
-To proszę za mną.
Byłaś już na porodówce, kiedy twój chłopak wszedł do sali i złapał cię za rękę.
-Kochanie, ja nie dam rady, to jest ode mnie silniejsze.
-Dasz radę, nie mów tak.
-Nie Harry, ja czuję, że to już koniec. Przepraszam. Kocham Cię.-opuszczał cię. Pielęgniarka wyprowadziła go z sali ze względu na twój stan zdrowia.
Harry siedział na korytarzu. Płakał. Nie wiedział co się z tobą dzieje. Zaczął chodzić w tą i z powrotem, chusteczką ocierając zapłakane oczy. Nagle wyszedł lekarz z sali, w której leżałaś.
-Co z [T.I]-zapytał podbiegając do niego.-Wszystko w porządku, prawda?
-Przykro mi.
-A co z dzieckiem.
Na to już nie odpowiedział. Po jego minie najwyraźniej widać było co się stało. W ciągu zaledwie 1 godziny Harry stracił swoje 2 największe skarby. Nawet nie zdążył się z nią pożegnać.
Pojechał do domu, usiadł na kanapie. Spojrzał na wasze wspólne zdjęcia. Łza ścigała łzę. Ryczał jak dziecko, któremu ktoś ukradł maskotkę. Niespodziewanie do domu weszli chłopcy z zespołu.
-No siemanko Harry. To jak napije....-dopiero teraz Niall zauważył jak płakał.
-Ej, stary co się stało, gdzie [T.I]?-zapytał Liam.
-Tam, na górze.-wskazał palcem Harry nadal płacząc.
-Co? Ale jak to?
-Nie wiem. Rano zaczęła rodzić, pojechaliśmy do szpitala, ale z niego niestety wróciłem już sam.-płakał dalej.
-Czyli dziecko też?
Na to już nie odpowiedział. Schował głowę w poduszkę i płakał dalej. Nie mógł się uspokoić. Cała czwórka podeszła do niego i przytuliła. Czuł się przy nich dobrze, lecz już nic nie zaklei tej wielkiej dziury w jego sercu. To bardzo bolało, był załamany.
*Dwa tygodnie później*
One Direction dziękowali fanom za te cudowne 2 lata. Ogłosili koniec Directionerskiej przygody, bo bez Harry' ego to nie to samo. Zabił się, bo nie mógł bez niej wytrzymać. Pozostawił tylko list:
Przepraszam, nie mogłem dłużej wytrzymać. Byłem zbyt załamany. Chłopcy, przepraszam. Dacie sobie radę beze mnie. Ja już nie jestem do niczego potrzebny na tym świecie. Moje życie straciło już sens.
                                                               Kocham was i kochać będę, pamiętajcie o tym. Harry ♥




 
 
 
 
 


 

5 komentarzy:

  1. KOcham tego imagina.... dlaczego tak wyciskasz z ludzi łzy jak sok z cytryny?? ;/ To było piękne, koniecznie więcej takich ;**
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ci się podoba ; *
      Myślę, że napiszę jeszcze cos takiego xd ale nwm kiedy bo na razie nie mam pomysłów ; (

      Usuń
  2. Kocham tego imagina ! <3 To takie piękne... Awww... wzruszyłam się <3 To po prostu wyciskacz łez ! .
    Pisz ich konieczne więcej ! :3
    Pozdrawiam ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże. Jakie to było piękne ♥ Przyznam się bez bicia, że nigdy nie płacze. Nie pamiętam nawet kiedy jakaś jedna łza spłynęła po moim policzku XD A przy czytaniu Twojego imaginu płakałam jak dziecko. Naprawdę świetnie Ci to wyszło :D Prawdziwy wyciekacz łez. Nie mogę się już doczekać kolejnego imaginu, więc życzę dużo, dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się aż popłakałam;(
    Przykro mi ale jak czytam że ktoś umiera to po prostu płacze nie wiem dlaczego;(

    OdpowiedzUsuń